Wielkie dzięki za komentarze ;) I z góry przepraszam za możliwe błędy , ale mam nadzieję,że ich nie ma ,lub jest ich mało :)
Właśnie skończyłam pisać My World Is You , więc będę miała więcej czasu na tego bloga .
Rozdział 5...hmm...już wkrótce, a więc czekajcie ;)
No i życzę wam wszystkim wesołych i miłych świąt w gronie najbliższych !
Enjoy !!!
Tydzień później ...
*~Harry~*
Mija równy tydzień mojej znajomości z Louisem. Nie piszemy ze sobą już sms'ów tylko do siebie dzwonimy. To był cudowny moment. Usłyszeć jego głos. Po prostu coś niesamowitego. Gdy się do mnie odezwał , pewna część mojego ciała drgnęła. Boże , Styles , nie ty wcale o tym nie myślisz ! W każdym bądź razie , to było cudowne. Uzależniłem się od Louis'ego, jeśli można tak powiedzieć. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że zostaliśmy przyjaciółmi. Jednak , ja w głębi serca chciałbym, żeby ta przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Ale wiem,że to jest niemożliwe. Z wielu powodów. Mam tylko nadzieję , że dam radę i to przeboleję, kiedy Louis...kiedy kogoś sobie znajdzie. Wiem,że nie będzie miło. Ale tak czy inaczej będę musiał to zaakceptować , tak jak Lou zaakceptował mnie. Chcę ,żeby był szczęśliwy .To jest dla mnie najważniejsze. Jakkolwiek dziwnie to brzmi.
Zebrałem się i poszedłem do szkoły. Muszę się pochwalić , że dostałem 5 ze sprawdzianu z chemii. Sam byłem zaskoczony ,ale bardzo dużo się uczyłem, więc ..ohh, chciałbym żeby były już wakacje. Chcę już skończyć szkołę i być wolnym. Wiem,odbija mi. Danielle , mi ciągle mówi ,że to przez to, że się zauroczyłem w Louisie. Ale to nie może być prawda. Ale ona, jak to ona i musi postawić na swoim. W sumie to za to ją kocham. Oczywiście jak przyjaciółkę , albo siostrę. W każdym razie, Dan jest dla mnie bliską osobą , której mogę powiedzieć wszystko. Czasami mi się wydaję, że ona jest lepsza niż moja siostra Gemma. To prawda , obydwie są przepiękne, mądre i opiekuńcze, ale to z Dan mam lepszy kontakt. Po prostu , jej mogę powiedzieć naprawdę wszystko. Nawet to , że mnie brzuch boli. Ona zawsze mnie wysłucha. No i jest bardzo ale to bardzo cierpliwa jeśli chodzi o moje uczucia. Danielle wie , że ja nie mogę ich tak szybko określić i często mi pomaga. Gdybym nie był gejem to bym już dawno się jej oświadczył.
***
Lekcje mijały bardzo ale to bardzo wolno. Miałem już dość. Zwłaszcza gdy zaczęła się biologia. Jak zawsze usiadłem w przed ostatniej ławce i zacząłem się wypakowywać. Gdy miałem zamiar zapisać temat ,dyrektor zaprosił mnie na środek. Myślałem ,że zejdę za zawał . Co prawda uczyłem się , ale on jest taki , że nie da z nim rady. Gdy miałem odpowiedzieć na pierwsze pytanie , ktoś do niego zadzwonił. Okazało się , że musi natychmiast wyjść, w ważnej sprawie. Odetchnąłem z ulgą i wróciłem do swojej ławki.
Reszta zajęć minęła w spokoju. Nie było żadnych sprawdzianów czy kartkówek. Byłem za to wdzięczny nauczycielom , ponieważ nie byłem w humorze i nie uśmiechało mi się robić czegokolwiek. A dlaczego ? Ponieważ moja babcia i dziadek jutro wyjeżdżają do swoich znajomych , bo oni mają rocznicę ślubu czy coś. No i oni zaprosili moich dziadków. Na początku babcia nie chciała się zgodzić , bo nie chciała , żebym został sam. Tak samo było z dziadziem. Ale przekonałem ich , bo nie chciałem ,żeby zostali przeze mnie w domu. Moja babcia chciała, żeby przyszła do mnie moja kuzynka Amy. Jest tylko taki mały problem.Ja jej nienawidzę ! To nie jest taka typowa nastolatka , która lubi jakiś Boysband i ma chłopaka. To wredna dziewczyna , która jest samolubna i wszystkimi i wszystkim gardzi. Nie mogę w to uwierzyć, że ja mam taką kuzynkę. Tu niby taka miła i urocza w tym swoim słodkim makijażu i z tym głupim uśmieszkiem, ale jak już nikogo nie ma to ujawnia się prawdziwa Amy. Istny Lucyfer. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. A poza tym, gdyby się dowiedziała, że ja , Harry , ten Harry Styles , westchnienie nie jednej nastolatki, wolę chłopaków, nie dałaby mi żyć. Ciągle by się ze mnie wyśmiewała i ogólnie. Ona jest świnią i tyle. Wiem ,że nie powinno się tak mówić o swojej rodzinie , ale ona odstaje od normy. Wolałbym mieć w rodzinie Frankenstein'a , niż ją. Ale mniejsza z tym. Najważniejsze jest to ,że lekcje się już skończyły i mogę wrócić do domu.
***
-Pamiętasz wszystko co Ci powiedziałam ? - babcia po raz setny zadała mi to pytanie , jednocześnie wrzucając do torebki , jakieś babskie rzeczy. Dziadzio pomógł nałożyć babci płaszcz , po czym zniknął za drzwiami wejściowymi.
- Stephenie , kochanie , chodź już . - powiedział dziadzio a ja się uśmiechnąłem. Było widać,że mocno się kochają. Babcia powiedziała tylko ciche "już" i po chwili do mnie podeszła i mnie mocno przytuliła.
- Zapamiętałeś ? Czy mam powtórzyć ? - spytała babcia, a ja przewróciłem oczami. Z daleka słyszałem , jak dziadek się śmieje i coś tam mówi , że już nie jestem mały.
- Babciu, za 3 miesiące skończę 18 lat i...
- No właśnie na 3 miesiące - wtrąciła się babcia , czochrając moje włosy.
- No dobrze. Ale teraz już jedźcie - powiedziałem i pocałowałem babcię w policzek. Odprowadziłem ją do samochodu i pomachałem im ,kiedy już wyjeżdżali. Wszedłem do domu i włączyłem telewizor. Opadłem na poduszki i zacząłem oglądać jakiś film. Nagle coś zaczęło dzwonić. Z początku myślałem , że mi się wydaje ale gdy zacząłem się przysłuchiwać i usłyszałem "This is Love" szybko pobiegłem do kuchni po telefon. Nie wiem jak się tam znalazł , bo ostatnio kładłem go w salonie na szafce. Ale mniejsza z tym. Gdy zobaczyłem kto dzwoni na moją twarz wpłyną szeroki uśmiech.
- Hej - powiedziałem cicho i się uśmiechnąłem, gdy po drugiej stronie również odezwał się głos.
- Cześć Harreh, co porabiasz ?
- A nic, oglądam jakiś nudny film. Przed chwilką wyjechała moja babcia .Ohh, kocham ją , ale ona traktuje mnie jak małego chłopca , którego trzeba cały czas przytulać i pouczać.
- Haha, chciałbym Cię przytulić. - powiedział i nagle nastała cisza. Nie wiedziałem do czy była ona niezręczna czy wręcz przeciwnie.- Przepraszam,jeśli powiedziałem coś nie tak.
- Nie , nic się nie stało. Kocham się przytulać. - powiedziałem a Lou się zaśmiał. Nie chciałem ,żeby taka pierdoła popsuła naszą relację. Ale po za tym to Louie nic takiego nie powiedział, a więc nie wiedziałem dlaczego mnie przeprasza.
- Wiesz, zastanawiałem się ,czy chciałbyś...znaczy ..um...czy chciałbyś się jutro ze mną spotkać ? - zapytał się Lou a mi ciśnienie od razu skoczyło. Czy on to powiedział , czy moja psychika płata mi figle.
- Ja...znaczy , z chęcią - odpowiedziałem a Louis tak jakby odetchnął z ulgą.
- Super ! To może jutro , co ty na to ?
- Ok, tylko gdzie i o której ?
- Hmm, może w kawiarni , w której pracuje. Serwują tam wyśmienite desery. Ja jutro kończę wykłady o szesnastej , a ty?
- Ja jutro nie mam lekcji , bo coś tam jest ....sam nie wiem , ale najważniejsze,że nie mam jutro zajęć.
- Fajnie Ci. No to może spotkajmy się o siedemnastej , co ty na to ?
- Ok. Tylko powiedz mi gdzie konkretnie znajduje się ta kawiarnia.
- Umm, nazywa się "Mistletoe". Wiesz...nie wiem jak Ci to wytłumaczyć. Czekaj , wiesz gdzie jest ten sklep z misiami ?
- No pewnie ! Często tam chodzę.
- No to właśnie , ta kawiarnia jest naprzeciwko tego sklepu. Sorki , ale nie jestem dobry z geografii i z kierunków.
- Haha, nikt nie jest idealny. A więc ....do juta.
- Do jutra Harreh.
- Pa- powiedziałem i się rozłączyłem .Nie mogłem w to uwierzyć,że już jutro się spotkamy. To było coś cudownego. Nagle ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Szybko pobiegłem i je otworzyłem.
- Hej Harry - przywitała się ze mną Danielle i wytarmosiła mnie za policzek. Weszła do domu i usiadła na kanapie.
- Tak , ciebie też miło widzieć Dan - powiedziałem zamykając drzwi. Dziewczyna zaczęła przepraszać i mnie mocno przytuliła. Usiadłem obok niej , a ona jak to ona zaczęła się wypytywać o Louis'ego. Musiałem jej powiedzieć ,że jutro się spotykamy. Po prostu, musiałem. Gdy tylko to usłyszała zaczęła się cieszyć i skakać po czym mnie wyściskała.
- Danielle , ty się dobrze czujesz ? - zapytałem uspakajając dziewczynę.
- Harry, ty idziesz na randkę ! - wykrzyczała ,a ja wytrzeszczyłem oczy.
- Jaka randka ?! To zwyczajne spotkanie i tyle.
- Dobra , dobra, mów co chcesz ale ja wiem swoje. Jutro będzie randka jak nic- powiedziała a ja tylko opadłem na poduszki. Jej tylko coś powiedzieć .
- A w czym idziesz ?- zapytała się po chwili milczenia.
- Jeszcze nie wiem, a co ?
- No jak to co ? Jutro nie idziesz do szkoły no nie ? No to pójdziemy na zakupy - powiedziała uradowana a ja tylko się uśmiechnąłem. W sumie to małe zakupy by mi się przydały.- No to co ?
- Ok, ale Liam nie będzie mieć nic przeciwko ?
- No co ty ! A poza tym , to jemu też coś się kupi , nie ?
- Kocham Cię Dan - powiedziałem i się do niej przytuliłem - I dziękuje Ci za wszystko.
- Ohh, też Cię kocham Harry , i nie masz mi za co dziękować. Lubie Ci pomagać - wyszeptała i się do mnie słodko uśmiechnęła. Wiem ,że z perspektywy osób trzecich to wyglądało jednoznacznie , ale my się kochamy jak brat i siostra. A poza tym ja jestem gejem a Dan jest z Liam'em, a więc nie ma o czym mówić.
Posiedzieliśmy tak jeszcze jakieś 2 godziny. Danielle jest cudowną ...yy..jakby to powiedzieć ? No po prostu umie "mówić" jeśli mogę się tak wyrazić. Zawsze daje dobre rady i Cię pociesza jeśli tego potrzebujesz. To naprawdę cudowna dziewczyna i życzę jej i Liam'owi jak najlepiej. No i mam nadzieję,że zostanę świadkiem na ich ślubie. Jestem w stu procentach pewien , że oni kiedyś się pobiorą. Oni nie mogą bez siebie żyć. Uwielbiam się na nich patrzeć . Wyglądają razem tak słodko i uroczo, że uśmiech sam wpływa na moją twarz.
Gdy zegar wybił godzinę 21, Danielle postanowiła ,że już pójdzie. Odprowadziłem ją do samochodu i na pożegnanie pocałowałem ją w policzek.
- Jutro o 10 , ok ? - spytała się upewniając , że jutrzejsze wyjście za zakupy jest aktualne.
- Tak, tak. Pozdrów Liama.Pa - powiedziałem i szybko pobiegłem do domu. Na dworze było cholernie zimno. W końcu jest koniec listopada. Wszedłem do domu i zamknąłem drzwi. Poszedłem do kuchni i przygotowałem sobie coś na kolację. Jak twierdzi moja babcia, jestem znakomitym kucharzem. To prawda umiem gotować, bo mnie mama,babcia , Gemma i Dan nauczyły. Boże , sam w domu z czterema kobietami. Człowiek może oszaleć. Ale było bardzo miło. Każda z pań nauczyła mnie swojego przepisu na np. jajecznicę czy jakieś ciasteczka. Moim zdaniem najlepiej wychodziła mi lazania. Może dlatego , że kocham ją jeść , ale w każdym razie, lubię gotować. To mnie uspokaja i odrywa od problemów jeśli takowe posiadam. Zjadłem kolację i poszedłem do siebie. Wziąłem prysznic i położyłem się na łóżku. Cały czas myślałem o jutrzejszym spotkaniu. Trochę się go bałem , bo mieliśmy się tak naprawdę po raz pierwszy spotkać i pogadać. Ale i tak już nie mogę się doczekać.
***
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Jeśli mogę zaznaczyć , bardzo głośne pukanie. Wytargałem się z łóżka i poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Danielle ze złą miną. Rzuciła mi tylko krótkie "cześć" i weszła do domu .
- Harry , mówiłam Ci ,żebyś już na mnie czekał a ty dopiero wstałeś ! - powiedziała z oburzeniem a ja zachichotałem .
- No już, nie gniewaj się. Za pięć minut będę gotowy , ok ?
- Ok - powiedziała i się uśmiechnęła. Szybko pobiegłem na górę i ubrałem się. Już po kilku minutach byłem gotowy. Zszedłem na dół i się słodko uśmiechnąłem , na co Dan zachichotała.
- No już , nie czaruj tak ! Zostaw trochę seksapilu na wieczór.- powiedziała , gdy się ubierałem.
- Jezu, a ty tylko o jednym ! - powiedziałem i już po chwili wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do jej auta i ruszyliśmy.
Po godzinie byliśmy na miejscu. Gdy wysiadłem z auta , Dan pociągnęła mnie za rękę do pierwszego sklepu. Weszliśmy do niego ,a ona gdzieś zniknęła. Zacząłem ją szukać i znalazłem w części sklepu z spodniami.
- Trzymaj - powiedziała i podała mi sześć par spodni.
- Dan , ale ja mam mnóstwo spodni - powiedziałem i chciałem je odłożyć , ale ona mnie powstrzymała.
- Hazz, nie dyskutuj ze mną ! Idziesz to przymierzalni i mierzysz te spodnie ! - powiedziała a ja z uśmiechem na twarzy poszedłem do przymierzalni i zacząłem mierzyć spodnie. Po kilkunastu minutach , przyszła Dan.Odsłoniła zasłonkę i zaczęła mi się przyglądać.
- Są idealne ! - powiedziała i się uśmiechnęła. Ja tylko przytaknąłem. W sumie to z tych sześciu par wybrałem tylko dwie. Jedne czarne a drugie niebieskie. Bo jak to powiedziała moja przyjaciółka, idealnie opinają moją pupę. Wyszedłem z przymierzalni , lecz ona już na mnie czekała z koszulkami i sweterkami.
- Dan ...- powiedziałem przeciągle a ona tylko się chytro uśmiechnęła i wepchnęła mnie do przymierzalni.
Po godzinie jazdy dojechaliśmy. Szybko wziąłem zakupy i wszedłem do domu. Położyłem torby w korytarzu, a sam poszedłem do salonu i z głośnym jękiem opadłem na kanapę, kładąc się wygodnie na leżących tam poduszkach. Po chwili przyszła Danielle i usiadła obok mnie.
- Dziękuje Louis! - pisnęła , skacząc na miejscu obok mnie. Pocałowała mnie w oba policzki , zostawiając na nich ślady błyszczyka.- Dziękuje!
- To był ostatni raz,wiesz mi !- jęknąłem , wygodnie moszcząc się na kanapie.
- Z reguły , to geje uwielbiają zakupy - zauważyła Danielle, patrząc na mnie z góry.
- Jak widzisz nie jestem stereotypowym gejem.- powiedziałem a dziewczyna poczochrała moje włosy. - Dobra , o której dokładanie masz tą randkę ? - spytała się Dan patrząc na zegarek.
- Spotkanie - poprawiłem ją i usiadłem na przeciw niej po turecku- O siedemnastej - kontynuowałem a ona zrobiła dziwną minę. - No co ?
- Tak późno ?! Ludzie dlaczego ?- spytała , wygonie siadając na kanapie.
- Bo Lou kończy wykłady o szesnastej - odpowiedziałem i zacząłem się bawić poduszką leżącą obok.
- Jezu...ja nie wiem. No to co robimy ? Do siedemnastej mamy jeszcze cztery godziny , hymm?
- Danielle , jedź do domu. Przecież nie będziesz ze mną siedziała , przez cztery godziny. - powiedziałem a ona tylko się słodko uśmiechnęła.
- Jesteś pewien ?
- Tak. Jedź to Liam'a. - powiedziałem i odprowadziłem ją do drzwi.
- Tylko pamiętaj , włóż te nowe rurki , bo one idealnie opinają twój tyłek - powiedziała a ja zachichotałem. Pożegnałem ją i zamknąłem drzwi. Byłem padnięty i nie miałem ochoty na nic. Położyłem się na kanapie i już po chwili zasnąłem.
Obudziłem się o piętnastej trzydzieści. Przeciągnąłem się i wstałem z łóżka. Skierowałem się do łazienki i załatwiłem potrzebne sprawy. Wziąłem torby i poszedłem do mojego pokoju. Wypakowałem wszystkie ciuchy i zacząłem je przeglądać. Trzeba przyznać , Dan ma gust. Tak jak mi kazała, ubrałem się w czarne rurki a do tego założyłem biały sweterek. Przeglądnąłem się w lustrze i stwierdziłem , że wyglądam całkiem,całkiem. Poszedłem do łazienki i przemyłem twarz. Przyglądnąłem się sobie i po kilku minutach uznałem ,że jest całkiem dobrze. Wziąłem jakieś perfumy i się popsikałem. Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegarek. Była dokładnie szesnasta. Szybko zszedłem na dół i ubrałem na nogi białe conversy. Założyłem jeszcze czarny płaszcz i owinąłem szyję szalikiem.Wziąłem jeszcze telefon i wyszedłem. Zamknąłem drzwi i zaczekałem na taksówkę , po którą wcześniej zadzwoniłem. Czekałem dobre 10 minut. Na szczęście taksówka przyjechała a ja do niej wszedłem. Trochę się bałem ,że się spóźnię, ale miałem nadzieję ,że Lou zrozumie. Dojechałem na miejsce o szesnastej czterdzieści pięć. Zbliżałem się do kawiarni a moje serce biło co raz to szybciej. Stanąłem przed drzwiami i przez chwilę zastanawiałem się czy wejść. Po krótkiej "analizie" nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Pomieszczenie było pięknie urządzone, w ciepłych i przyjemnych barwach. Usiadłem przy stoliku obok okna. Z tego miejsca był bardzo ładny widok. Rozebrałem się i cierpliwie czekałem aż pojawi się Louis.
Po piętnastu minutach Louis'ego jeszcze nie było ,co mnie nieco zaniepokoiło , lecz nie zdziwiło. W końcu mógł zostać dłużej na uczelni czy coś. Gdy ktoś wchodził do kawiarni od razu patrzyłem się w ta stronę , z nadzieją ,że to Louis.Lecz niestety to nie był on.Czekałem kolejne dziesięć minut i nic. Gdy zegarek wskazał godzinę siedemnastą dwadzieścia, na prawdę zacząłem się denerwować. Ciągle sprawdzałem swój telefon ,by sprawdzić, czy czegoś mi nie napisał lub nie zadzwonił. Byłem lekko przybity. A jeśli on tylko żartował z tym spotkaniem ? Byłem w rozsypce. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Zniechęcony, wstałem z kanapy i chciałem już wychodzić , gdy do kawiarni ktoś wszedł. Myślałem ,że zejdę na zawał.
- Trzymaj - powiedziała i podała mi sześć par spodni.
- Dan , ale ja mam mnóstwo spodni - powiedziałem i chciałem je odłożyć , ale ona mnie powstrzymała.
- Hazz, nie dyskutuj ze mną ! Idziesz to przymierzalni i mierzysz te spodnie ! - powiedziała a ja z uśmiechem na twarzy poszedłem do przymierzalni i zacząłem mierzyć spodnie. Po kilkunastu minutach , przyszła Dan.Odsłoniła zasłonkę i zaczęła mi się przyglądać.
- Są idealne ! - powiedziała i się uśmiechnęła. Ja tylko przytaknąłem. W sumie to z tych sześciu par wybrałem tylko dwie. Jedne czarne a drugie niebieskie. Bo jak to powiedziała moja przyjaciółka, idealnie opinają moją pupę. Wyszedłem z przymierzalni , lecz ona już na mnie czekała z koszulkami i sweterkami.
- Dan ...- powiedziałem przeciągle a ona tylko się chytro uśmiechnęła i wepchnęła mnie do przymierzalni.
***
Po trzech godzinach, łażenia po sklepach miałem serdecznie dość. Danielle kazała mi
przejść całe centrum handlowe, wzdłuż i wszerz, normalnie myślałem , że mnie szlag trafi. Dziewczyna niedługo miała iść na jakieś weselne z Liam'em i musiała sobie kupić sukienkę.Ludzie ile można chodzić po sklepach ?! Ja nie wiem ile dziewczyny mogą ale dla mnie trzy godziny to zdecydowanie za dużo. Moje szczęście było ogromne , gdy dziewczyna powiedziała ,że już jedziemy. Po godzinie jazdy dojechaliśmy. Szybko wziąłem zakupy i wszedłem do domu. Położyłem torby w korytarzu, a sam poszedłem do salonu i z głośnym jękiem opadłem na kanapę, kładąc się wygodnie na leżących tam poduszkach. Po chwili przyszła Danielle i usiadła obok mnie.
- Dziękuje Louis! - pisnęła , skacząc na miejscu obok mnie. Pocałowała mnie w oba policzki , zostawiając na nich ślady błyszczyka.- Dziękuje!
- To był ostatni raz,wiesz mi !- jęknąłem , wygodnie moszcząc się na kanapie.
- Z reguły , to geje uwielbiają zakupy - zauważyła Danielle, patrząc na mnie z góry.
- Jak widzisz nie jestem stereotypowym gejem.- powiedziałem a dziewczyna poczochrała moje włosy. - Dobra , o której dokładanie masz tą randkę ? - spytała się Dan patrząc na zegarek.
- Spotkanie - poprawiłem ją i usiadłem na przeciw niej po turecku- O siedemnastej - kontynuowałem a ona zrobiła dziwną minę. - No co ?
- Tak późno ?! Ludzie dlaczego ?- spytała , wygonie siadając na kanapie.
- Bo Lou kończy wykłady o szesnastej - odpowiedziałem i zacząłem się bawić poduszką leżącą obok.
- Jezu...ja nie wiem. No to co robimy ? Do siedemnastej mamy jeszcze cztery godziny , hymm?
- Danielle , jedź do domu. Przecież nie będziesz ze mną siedziała , przez cztery godziny. - powiedziałem a ona tylko się słodko uśmiechnęła.
- Jesteś pewien ?
- Tak. Jedź to Liam'a. - powiedziałem i odprowadziłem ją do drzwi.
- Tylko pamiętaj , włóż te nowe rurki , bo one idealnie opinają twój tyłek - powiedziała a ja zachichotałem. Pożegnałem ją i zamknąłem drzwi. Byłem padnięty i nie miałem ochoty na nic. Położyłem się na kanapie i już po chwili zasnąłem.
Obudziłem się o piętnastej trzydzieści. Przeciągnąłem się i wstałem z łóżka. Skierowałem się do łazienki i załatwiłem potrzebne sprawy. Wziąłem torby i poszedłem do mojego pokoju. Wypakowałem wszystkie ciuchy i zacząłem je przeglądać. Trzeba przyznać , Dan ma gust. Tak jak mi kazała, ubrałem się w czarne rurki a do tego założyłem biały sweterek. Przeglądnąłem się w lustrze i stwierdziłem , że wyglądam całkiem,całkiem. Poszedłem do łazienki i przemyłem twarz. Przyglądnąłem się sobie i po kilku minutach uznałem ,że jest całkiem dobrze. Wziąłem jakieś perfumy i się popsikałem. Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegarek. Była dokładnie szesnasta. Szybko zszedłem na dół i ubrałem na nogi białe conversy. Założyłem jeszcze czarny płaszcz i owinąłem szyję szalikiem.Wziąłem jeszcze telefon i wyszedłem. Zamknąłem drzwi i zaczekałem na taksówkę , po którą wcześniej zadzwoniłem. Czekałem dobre 10 minut. Na szczęście taksówka przyjechała a ja do niej wszedłem. Trochę się bałem ,że się spóźnię, ale miałem nadzieję ,że Lou zrozumie. Dojechałem na miejsce o szesnastej czterdzieści pięć. Zbliżałem się do kawiarni a moje serce biło co raz to szybciej. Stanąłem przed drzwiami i przez chwilę zastanawiałem się czy wejść. Po krótkiej "analizie" nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Pomieszczenie było pięknie urządzone, w ciepłych i przyjemnych barwach. Usiadłem przy stoliku obok okna. Z tego miejsca był bardzo ładny widok. Rozebrałem się i cierpliwie czekałem aż pojawi się Louis.
Po piętnastu minutach Louis'ego jeszcze nie było ,co mnie nieco zaniepokoiło , lecz nie zdziwiło. W końcu mógł zostać dłużej na uczelni czy coś. Gdy ktoś wchodził do kawiarni od razu patrzyłem się w ta stronę , z nadzieją ,że to Louis.Lecz niestety to nie był on.Czekałem kolejne dziesięć minut i nic. Gdy zegarek wskazał godzinę siedemnastą dwadzieścia, na prawdę zacząłem się denerwować. Ciągle sprawdzałem swój telefon ,by sprawdzić, czy czegoś mi nie napisał lub nie zadzwonił. Byłem lekko przybity. A jeśli on tylko żartował z tym spotkaniem ? Byłem w rozsypce. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Zniechęcony, wstałem z kanapy i chciałem już wychodzić , gdy do kawiarni ktoś wszedł. Myślałem ,że zejdę na zawał.
uuu, robi się ciekawie *.* kocham twój blog! pisz dalej! :3
OdpowiedzUsuńKocham Cię za tego bloga !!! Jest cudowny i wzruszający :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że w następnym rozdziale Lou i Harry pójdą na to spotkanie ;)
Weź już dawaj kolejny rozdział bo mnie trafi !!! Ten blog jest cudowny :D
OdpowiedzUsuńKocham Larry'ego ...dopiero niedawno zrozumiałam ,że oni tak naprawdę nie są zwykłymi przyjaciółmi. Między nimi jest silna chemia co widać gołym okiem i wiem,że oni czują do siebie coś więcej niż przyjaźń :)
Mam nadzieję ,że już niedługo się ujawnią :)
No i czekam na nexta ;P
Patka
Ten rozdział jest o wiele lepszy od poprzedniego! :D Błędów nie ma no i ciekawiej napisany ;)
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jeden szkopuł: nie stawiaj spacji przed znakami interpunkcji.
Ach, no i nie rób mi więcej czegoś takiego, że kończysz rozdział w najlepszym momencie :P Uh... to takie irytujące xD
Z niecierpliwością czekam na nexta, mam nadzieję, że pojawi się wkrótce.
Wesołych Świąt dla Ciebie i wszystkich czytelników,
Miśka
Rozdział jest cudowny i wciągający ...no i ja się pytam, jak ty mogłaś skończyć rozdział w takim momencie , no jak ?!
OdpowiedzUsuńAle nic..wybaczam Ci to i czekam na kolejny :D
Wesołych Świąt !!!
Kocham, kocham, i jeszcze raz kocham !!! Ten rozdział jest cudny ...ten cały blog jest cudowny i superowy :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
Super piszesz! Lubię twojego bloga.Jeśli chcesz to poczytaj mojego,co prawda nie jest o 1D ale może ci się spodoba:
OdpowiedzUsuńczarownica-z-piekla-rodem.blogspot.com