Liczę na komentarze i czekajcie na rozdział 6 ;)
Enjoy !!!
*~Harry~*
Patrzyłem się właśnie na Louis'ego, który przed chwilką wszedł do kawiarni.Wyglądał tak uroczo. Na początku się rozglądał ale po chwili zauważył mnie ,a na jego twarz wstąpił szeroki uśmiech. Podszedł do mnie ciągle się we mnie wpatrując.
- Hej - powiedział cicho a ja się zarumieniłem .
- Cześć - szepnąłem ,a to co zarejestrowałem to, to, że nachyla się w moją stronę. Już po chwili, poczułem na moim rozgrzanym policzku , jego wilgotne i zimne wargi. Przymknąłem powieki na tą pieszczotę, mając wrażenie,że czas stanął w miejscu. Lou po chwili się ode mnie osunął a na jego twarzy nadal gościł promienny uśmiech.
- Miło jest Cię zobaczyć, wiesz tak dokładnie, i przepraszam, że się spóźniłem, ale nie mogłem wyjść wcześniej z uczelni - zaczął się tłumaczyć a jego policzki przybrały kolor lekko różowy.
- Nic się nie stało - powiedziałem, po czym obydwoje usiedliśmy.
- A do dla ciebie - powiedział i wręczył mi słodkiego, różowego misia i czerwoną różę.Zamrugałem kilkakrotnie, nie wierząc, że właśnie w tej chwili Louis daje mi czerwoną różę.Symbol oznaczający gorącą i szaleńczą miłość.
- Dziękuje - powiedziałem z uśmiechem na twarzy. - A miś jest słodki, dziękuje Louie - powiedziałem i zebrałem się na odwagę i musnąłem jego policzek. Lou przysunął się do mnie , a po chwili zamówiliśmy cappuccino i jakiś deser.
- Jak widzisz, pamiętałem, że lubisz misie - powiedział Louis a ja zachichotałem.
- A jednak te sms'y się do czegoś przydały - powiedziałem i oboje się zaśmialiśmy. Było cudownie .Louis był cudowny. Cały czas się uśmiechał i był rozpromieniony.Gdy miałem coś powiedzieć kelner podał nam dwie filiżanki i deser.
- A więc , od kiedy tu pracujesz ? - spytałem się Louis'ego , gdy się pozbył swojego płaszcza.
- Od niedawna. Przedtem pracowałem w tym klubie , gdzie ..wiesz...gdzie upadłeś na podłogę. A od niedawna pracuje tu. Niall załatwił mi tą pracę.
- A tak,tak. I jeszcze raz dzięki za tamto.A ty mieszkasz z Niall'em ? - spytałem trochę zmieszany i zaniepokojony.
- Nie , Nialler ma swoje mieszkanie - powiedział i wziął łyk napoju.A mi ulżyło. Sam nie wiem dlaczego. Przecież się w nim nie zakochałem , prawda?Gdy odsunął od siebie filiżankę , na jego wargach została pianka. Zacząłem się śmiać , a on nie wiedział co się dzieje. - Harry , ty się dobrze czujesz?- zapytał , ja tylko pokiwałem głową.
- Daj Ci pomogę - powiedziałem i wziąłem serwetkę i powycierałem jego kąciki ust. On się tylko słodko uśmiechnął i podziękował.
Siedzieliśmy tak dobre dwie godziny , śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było naprawdę miło. Louis to naprawdę cudowny chłopak , z poczuciem humoru. Dowiedziałem się wiele rzeczy na jego temat. Gadaliśmy przeważnie o naszych sms'ach, które z perspektywy czasu, wydawały mi się dziwne.Ale i tak się przydały.
Gdy na dworze zrobiło się całkiem ciemno , postanowiłem ,że wrócę , chociaż nie było mi to w ogóle na rękę .Chciałbym spędzić resztę nocy z Louisem , i kolejny dzień i tak dalej. Jakkolwiek jednoznacznie to brzmi. Po prostu, mógłbym z nim gadać o wszystkim. To naprawdę fajny chłopak. Powiedziałem mu , że muszę już iść , ponieważ już jest dwudziesta a na dworze kompletnie ciemno. Lou mnie zrozumiał i zaproponował kolejne spotkanie. Oczywiście się zgodziłem. Umówiliśmy się na niedzielę. Byłem bardzo szczęśliwy. Gdy zacząłem się ubierać ,Lou zaproponował ,że mnie odprowadzi. Na początku nie chciałem się zgodzić bo Louie ma swoje sprawy i nie chciałem ,żeby miał przeze mnie jakieś problemy czy coś. On się jednak uparł przy swoim i postanowił mnie odprowadzić. Louia zapłacił , na co też nie mogłem się zgodzić,ale on się upierał. To ten typ człowieka,który się nie poddaje i walczy o swoje aby osiągnąć swój cel. Wyszliśmy z kawiarni, i wszystko wydawało się być fajnie, do momentu , w którym się wywaliłem. Boże jaki ja jestem niezdarny!
- Boże , Harry nic Ci nie jest?! - spytał się Lou i pomógł mi wstać.
- Jest ok, no i dzięki - powiedziałem i obydwoje się zaśmialiśmy - Coraz częściej mnie ratujesz. Może zostaniesz moim Supermenem?
- Z chęcią - powiedział i pomógł mi się pozbierać. - Ymm, no to w którą stronę? - zapytał się Louis a ja tylko wskazałem palcem,że w lewą. Dziwiło mnie to,że Louis chcę mnie odprowadzić aż pod sam dom.Nie ukrywajmy , trzeba było iść dobrą godzinę,ale Lou się uparł , a poza tym to mówił mi , że kocha spacery.
Szliśmy już dobre pół godziny, ciągle się wygłupiając i śmiejąc się z pierwszej lepszej rzeczy. Było naprawdę miło. Lou ciągle się mnie o coś pytał a ja jego. Ten chłopak ma to coś. To coś, dzięki czemu jakaś dziwna siła mnie do niego przyciąga. Nie wiem co to jest. Czy ja naprawdę się zauroczyłem? Czy ja się zakochałem? Czy...te wszystkie pytania nie dawały mi spokoju. Po dwudziestu minutach dotarliśmy pod dom dziadków. Zatrzymaliśmy się przed nim i zaczęliśmy się sobie przyglądać.
- Wielkie dzięki ,że mnie odprowadziłeś - powiedziałem , przerywając tą niezręczną ciszę,która panowała między nami.
- Nie ma sprawy. Już wiesz,że kocham spacery ,ale nie sądziłem ,że są one takie przyjemne , jeśli chodzi się na nie z tobą - powiedział a ja się uśmiechnąłem i zarumieniłem.
- Jesteś wyjątkową osobą, Louie - powiedziałem i spojrzałem w stronę domu, ponieważ tak jakbym zobaczył światło. Ale pewnie mi się wydawało
- A więc.
- A więc.- powiedzieliśmy , w tym samym momencie i się zaśmialiśmy - Pierwszy ty - powiedziałem a Lou zaczął mówić.
- A więc , spotkanie w niedziele aktualne?
- Oczywiście,że tak. Ale tym razem ja gdzieś Cię zabiorę , ok? Przyjdź do mnie około czternastej ,a potem zobaczysz.
- Haroldzie jesteś bardzo tajemniczą osobą .
- No wiem - powiedziałem i zachichotałem.
- A co ty chciałeś powiedzieć? - spytał się nagle Lou wyrywając mnie z rozmyśleń.
- Czy będziesz wracać do domu na nogach - powiedziałem a Louis wyciągnął telefon i pewnie sprawdził , która jest godzina.
- Nie zaraz zadzwonię po taksówkę. Miałbym swój samochód ,gdyby nie to ,że jakiś palant mi go rozwalił!- powiedział ze smutkiem w głosie a ja się tylko uśmiechnąłem.
- Oh, ten palant musi być skończonym dupkiem ,jeśli rozwalił Ci auto.
- Dokładnie - powiedział a ja znowu zerknąłem w stronę domu , bo jakbym kogoś widział. Jezu , albo ja mam jakieś zwidy albo w domu są duchy.- Dobra ,Harreh idź do domu bo się przeziębisz, ok? - powiedział Lou i dał mi całusa na pożegnanie .
- A Lou napisz do mnie jak już przyjedziesz ,ok? Bo ...trochę się boje ,że coś Ci się może stać.
- Dobra, głuptasie , napisze Ci , a teraz zmykaj , bo się jeszcze rozchorujesz - powiedział a ja szybko pobiegłem do domu i pomachałem mu na pożegnanie. Widziałem jak się uśmiecha , po czym podniósł rękę i mi pomachał. Otworzyłem drzwi i niepewnie wszedłem do domu. Zamknąłem drzwi i się rozebrałem. Włączyłem światło i poszedłem do kuchni po jakiś mały flakonik na różę. Zajrzałem do kilku szafek lecz niczego nie zlazłem. Po kilku próbach się poddałem , lecz przypomniałem sobie,że w salonie stoi flakon. Szybko pobiegłem do salonu , a gdy do niego wszedłem, myślałem ,że dostanę zawału. Na kanapie siedziała Dan z Liam'em i Zayn'em. Jezu , ja myślałem ,że ich uduszę.
- Co wy to do cholery robicie?!- krzyknąłem ,tym samym budząc Zayna.
- Harry !- przywitał się ze mną ,lecz ja nadal stałem jak osłupiały. Po chwili dołączyli do niego Dan i Liam. Wytarmosili mi policzki i zaczęli zadawać mase pytań ;
Jak było?
Czy się pocałowaliście?
Czy coś Ci kupił?
Gdzie poszliście?
Czy idziecie na kolejną randkę?
Czy były jakieś pikantne szczegóły?
Boże , miałem dość. A po tym ostatnim pytaniu wszyscy zaczęliśmy się śmiać.Opadłem na poduszki i zacząłem się na nich patrzeć. Po chwili umilkli,a ja odetchnąłem z ulgą.
- Już? - spytałem się a oni usiedli na kanapie obok mnie. Pokiwali głową a ja zacząłem odpowiadać na ich pytania.
-Było cudownie. Nie, nie pocałowaliśmy się, no chyba,że można do tego zaliczyć pocałunek w policzek. Kupił mi czerwoną różę i różowego misia. Poszliśmy do kawiarni , w której pracuje. Nie , nie idziemy na kolejną randkę , tylko spotkanie. Nie, Zayn nie było żadnych pikantnych szczegółów. - powiedziałem , a oni starannie analizowali moje słowa. Po kilku minutach na ich twarzach zagościł uśmiech.
- A ja myślałem ,że będzie coś ten teges - powiedział Zayn i wygodniej usiadł na fotelu.
- Jezu, Zayn a ty ,tylko o jednym! - powiedziałem przez śmiech i on tylko pokiwał głową. Wstałem z kanapy i sięgnąłem po flakonik stojący na stoliku. Włożyłem do niego róże i postawiłem na kominku.
- Zaraz,zaraz , powiedziałeś ,że idziecie na kolejne spotkanie jak to ująłeś , no nie? No to kiedy? - spytał się Liam , gdy usiadłem na kanapie.
- W niedziele - odpowiedziałem i wyciągnąłem telefon , ponieważ ktoś napisał mi Sms'a.
From : Louie
Hej Harreh , już jestem u siebie w domu a więc nie masz się
o co bać. Nic mi nie jest :D A jeśli chodzi o to spotkanie w
niedziele ,to...mam do ciebie przyjść do domu ? Bo wiesz ,w
końcu mieszkasz z dziadkami , a więc ?
Nie sądziłem ,że Louis jest taki nieśmiały. To raczej ja taki byłem.
- Kto to? - spytała się Dan , gdy chłopaki poszli do kuchni po coś do jedzenia.
- Lou - odpowiedziałem i ona zaczęła się szczerzyć jak głupia.- Co?
- Nic. Harry ,przepraszam Cię , nie chciałam,żeby tak wyszło,ale znasz chłopaków - zaczęła się tłumaczyć ale nie potrzebnie. Przecież ja się na nią nie gniewam. W końcu nic nie zrobiła.
- Dan , ale nic się nie stało. A poza tym to muszę z kimś pogadać bo już sam nie daję rady - powiedziałem o ona tylko zerknęła w stronę kuchni.
- Chodzi o Louis'ego?
- No tak . Ale nie mów im , proszę. Ja sam jeszcze nie umiem tego określić - powiedziałem a dziewczyna tylko skinęła głową.
- Dobra a teraz pisz tego sms'a bo on nie będzie wiecznie czekać! - powiedziała i wstała z kanapy ,po czy podeszła do koszyka z owocami, który znajdował się na stoliku i wybrała z niego dwie mandarynki. Ja natomiast wysłałem sms'a do Louis'ego.
Into : Louie
No to się cieszę ,że dojechałeś cały i zdrowy . Tak, przyjdź
do mnie do domu. Moich dziadków nie ma bo wyjechali do
swoich znajomych , a więc mam wolną chatę :D Nie ,no nawet
jeśli by byli to bym Cię zaprosił :) No to ...do niedzieli Lou
- A z kim tak tam esemesujesz?
- Ty nie bądź taki dociekliwy - powiedziałem a Danielle podeszła do Liama i zabrała mu paczkę chipsów .
- Wstawaj Liam , patrz , która godzina , do domu ,ale już!- wykrzyczała a Liam tylko przewrócił oczami i posłusznie wstał z kanapy , przy okazji ciągnąc za sobą Zayna. Odprowadziłem ich do drzwi a w korytarzu mieliśmy niezły ubaw . Znaczy ja i Dan mieliśmy , bo Zayn i Liam się wywalili i teraz jęczeli z bólu. Nie chcę nawet sobie wyobrażać co teraz myślą sobie sąsiedzi. Ale mniejsza z nimi , ważne jest ,że mieliśmy niezły ubaw. Chłopaki jakoś się pozbierali i z naszą pomocą się ubrali.
- Pa Harry - powiedzieli jednocześnie , na co się zaśmiałem.
- I pamiętaj , w niedziele do ciebie przyjdziemy i liczymy na pikantne szczegóły !- wykrzyczał Zayn , gdy wsiadał do auta. Ja tylko pokiwałem głową i zamknąłem drzwi .Usiadłem na kanapie i odczytałem sms'a , którego Lou mi przysłał .
From : Louie
Oo,czuję się wyróżniony :D Dozobacznia w niedzielę!
Uśmiechnąłem się i odłożyłem telefon na bok. Włączyłem telewizor i zacząłem szukać jakiegoś fajnego programu. Ostatecznie padło na 4Fun. TV. Zaczęły lecieć kolejne piosenki a ja czułem jak coraz bardziej chcę mi się spać. Moje powieki domagały się zamknięcia. Po kilku odmowach udało się. Nie miałem już sił na nic. To wszystko co dziś się zdarzyło.... Coś niesamowitego. To spotkanie z Lou było cudowne i już nie mogę doczekać niedzieli. Zacząłem wszystko sobie przypominać. Jak było cudownie go zobaczyć , poczuć jego zapach , spojrzeć w te błękitne tęczówki i wsłuchać się w ten przepiękny kojący głos. Mógłbym go słuchać bez przerwy.
meeeeega super!!!! *_* nie mogę się doczekać kiedy Harry i Lou znów się spotkają! i też liczę na pikantne szczegóły :DDD
OdpowiedzUsuńDokładnie ...chociaż niech się pocałują :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, jak zawsze ;)
Czekam na następy !
Świetne:)Piszesz tak szybko i fajnie.Naprawdę zawsze długo musiałam czekać,aż pojawi się kolejny rozdział u innych osób,a ty jesteś niesamowita! Zapraszam do mnie (co prawda nie o 1D,ale może ci się spodoba)
OdpowiedzUsuńczarownica-z-piekla-rodem.blogspot.com
pozdrawiam! wierna czytelniczka:)
Popieram Zayna! xD Też liczę na "pikantne szczegóły" ;) A tak btw, to polubiłam go, fajnego Malika zrobiłaś :D
OdpowiedzUsuńA rozdział fajny, jak zwykle. Każdy kolejny jest coraz lepszy :)
Miśka
piszę jeszcze raz, masz super bloga :D zapraszam na mojego: http://larry-stylinson-4ever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńfjdhfksdbfjdnbskfjbdjfndkjfbj! Nareszcie się spotkali *.*
OdpowiedzUsuńTak jak wyżej, czekam na pikantne szczegóły xd!