Enjoy !!!
*~Harry~*
Miłość.
Tak proste słowo, a tak wiele zmienia w życiu człowieka.
Ale wielu w nią nie wierzy.
Uważają, że nie istnieje.
Kiedyś też tak myślałem.
Dopóki mnie nie dopadała.
Na początku walczyłem, z własnymi uczuciami by nie dopuścić, aby przejęły nade mną władzę.
Nie chciałem wpuścić miłości do mojego serca.
Więc zatrzasnąłem przed nią drzwi.
Ale ona jest inteligenta.
Weszła oknem, kiedy spałem.
Pocałowała.
A ja zapomniałem.
Za bardzo ją kochałem.
Za bardzo aby nie wybaczyć.
Kochałem...Aż za bardzo. Zaślepiła mnie i przez to nie wiedziałem w co wierzyć. Czy tamto mogło być prawdą ? Dlaczego najprościej na świecie się go nie spytałem. Nie mogę zrozumieć. Dlaczego jestem aż taki głupi ?
Doskonale wiedziałem,że miłość nie wróci. Kiedy spotka się ją raz...musi zostać. Trzeba obchodzić się z nią jak ze złotym jajkiem. Trzeba uważać aby się nie obraziła. Aby kochała. Aby wybaczyła. Lecz ja byłem za bardzo zakochany żeby dostrzec te wskazówki. Może dlatego nie zrozumiałem. Sam już nie wiem. To naprawdę dziwne. Jednego dnia mieć osobę którą kochasz, a drugiego płakać w poduszkę bo odeszła. Może by nie odeszła, gdyby nie ja ? A może gdyby nie ten pocałunek. Może...Miałem wiele pytań, lecz mało odpowiedzi. I chyba nie chciałem ich znaleźć. Lecz miłość nie rdzewieje, prawda ? To wszystko jest takie głupie.
Tak bardzo go kochałem.
Kochałem jego uśmiech.
Kochałem jego głos.
Może kochałem za mocno?
Czasami mam wrażenie,że stoję po środku dużego pokoju i krzyczę, lecz nikt tego nie słyszy. A ja chcę aby ktoś usłyszał. Tak bardzo chcę aby ktoś mnie usłyszał. Żeby mnie po prostu zrozumiał. Żeby wspierał. Louis...Wydaje mi się,że to on był tą osobą. Tą, która mnie zawsze zrozumiała. Która była blisko. Która mnie całowała. To niesamowite uczucie. Całować się z kimś po raz pierwszy i być pewnym, że to ta jedyna osoba. To się po prostu czuje. I nie chodzi tylko o pocałunki. Po prostu. Gdy widzi się osobę, którą się kocha, od razu czuje się stado motylków w brzuchu. Uśmiech wparowuje na twarz, a ty nie wiesz co robić. Ręce Ci się pocą, a w gardle zasycha. Wtedy...na dworcu, po prostu wiedziałem, że Louis to nie jakiś chłopak. Wiedziałem, że on jest inny. Ten właściwy. Taki...bez skazy. Pozory mogą mylić, prawda ? Przed tem tak mi się wydawało. Ale teraz wiem, że to nie może być prawda. Byłem ślepy i głupi,że się go nie spytałem. Lecz nadal jestem na niego zły. No bo dlaczego mi nie powiedział, że to tylko przysługa ? Chciałbym do niego pójść i wykrzyczeć mu w twarz jak go nienawidzę. A potem wpić się w jego usta. Tak po prostu. Wyrzucić z siebie złość, a potem odpłynąć...z moją miłością. Chciałbym znowu ją zobaczyć...
Pokręciłem głową z dezaprobatą i starałem się zapomnieć o Louisie. Chociaż na jeden dzień. Na ten dzień. Chciałem go spędzić jak najlepiej. Z moimi przyjaciółmi.
Właśnie szedłem do klubu z Dan, Zayn'em i Liam'em. Dzisiaj jest moje święto i zamierzam je spędzić w doskonałej atmosferze. Droga minęła nam dość szybko. Już o 20 byliśmy w klubie. Impreza zapowiadała się cudownie. I miałem nadzieję,że nic mi jej nie zepsuje. W końcu 18-stkę ma się raz w życiu. No i trzeba ją dobrze spędzić. Aby pamiętać ją do końca życia. Mam nadzieję,że moja skończy się cudownie i będę coś pamiętał.
***
Stałem po środku sali i tańczyłem z jakąś dziewczyną. Nie miałem pojęcia kim ona jest ani jak ma na imię, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Chciałem się po prostu zabawić. Oczywiście nie w taki sposób w jaki wielu z was pomyślało.W końcu jestem gejem, a poza tym nie zamierzam się kochać...nie ważne. Ważne jest to, że po prostu chcę bawić. Chcę spędzić ten czas jak najlepiej. Ale nie wiem czy mi się to uda. Ciągle myślę o nim. Nie chcę mi wyjść z głowy. Tak po prostu...Ale staram się o nim zapomnieć. Przynajmniej na jeden dzień
Gdy piosenka się skończyła podszedłem do stolika, gdzie siedzieli moi przyjaciele. Usiadłem obok Zayn'a, który obiją mnie ręką. Na początku trochę się przestraszyłem, ale chłopak mnie upewnił, że to tylko przyjacielski uścisk. Nic więcej. To mnie trochę uspokoiło bo w końcu...Zayn mi powiedział,że czuję do mnie coś więcej. Ale gadaliśmy o tym i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Jemu zależy na moim szczęściu. I doskonale wie, że gdybym był z nim to nie byłbym szczęśliwy. To nie dawało mi trochę spokoju. Ale wszystko sobie poukładałem.- No to zdrowie naszego Harolda !- krzyknął Zayn po czym wszyscy podnieśliśmy kieliszki i wlaliśmy trunek do naszych ust. Zimny napój przepłyną przez gardło a mi od razu zrobiło się lepiej. Wieczór zapowiadał się cudownie. Dużo alkoholu i miłe towarzystwo. Szkoda,że Louie nie świętuje ze mną. Cholera...Stop !! Dziś nie myślę o Lousie ! Ende, fin, final, basta !!! Koniec !! Usłyszałem głos w mojej głowie, który jakimś cudem do mnie dotarł i przebił się przez głośną muzykę. Od razu się zaśmiałem. Wstałem i ruszyłem w stronę parkietu.
***
Zayn próbował mnie namówić na jeszcze jednego drinka, lecz ja już nie mogłem. Nie chodzi o to, że nie mogłem bo nie umiałem pić. Po prostu wypiłem już trochę a nie chciałem więcej. Chciałem pamiętać cokolwiek z tamtego wieczoru. Malik mi ciągle powtarzał, że procenty już dawno wyparowały a ja jestem już trzeźwy. Ale ja go nie słuchałem. Powiedziałem, że idę do WC. Jak powiedziałem tak i zrobiłem. Wszedłem do męskiej ubikacji i załatwiłem swoją potrzebę. Gdy myłem ręce do ubikacji wszedł bardzo przystojny chłopak.Ubrany był w niebieską bluzkę i obcisłe rurki, które podkreślały jego wydatne pośladki. Przyglądałem się mu przez chwile, po czym się opamiętałem i odwróciłem głowę. Wytarłem ręce i ostatni raz zerkając na chłopaka wyszedłem z toalety. Przed moją twarzą przeszła jakaś postać. Wiedziałem, że był to chłopak...ale mniejsza z tym. Był tak bardzo podobny do Louisa. Szybko się odwróciłem lecz on zniknął. Wtedy już sam nie wiedziałem, czy był to Louis, czy moja poryta psychika płata mi figle. Potrząsnąłem głową i nawet się nie zorientowałem gdy wokół mnie tańczyły trzy dziewczyny. Starałem się je odepchnąć ale chyba na marne. Miałem ich już dość. Powiedziałem, że jestem tu z dziewczyną a wtedy się ode mnie odsunęły. Szybko stamtąd uciekłem i próbowałem odnaleźć resztę. Nie mogłem ich znaleźć. Podszedłem do baru i zamówiłem drinka. Po chwili barman mi go podał. Podniosłem kieliszek i go przechyliłem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni w celu sprawdzenia godziny. Odblokowałem telefon i zobaczyłem godzinę 2. Nagle zakręciło mi się w głowie. Postanowiłem, że wyjdę na dwór. Wziąłem płaszcz i wyszedłem. Po drodze zobaczyłem całujących się Dan i Liam'a. Uśmiechnąłem się po nosem i wyszedłem. Gdy zimne powietrze uderzyło w moją twarz od razu zrobiło mi się lepiej. Ubrałem płaszcz ponieważ było dość zimno. Rozglądnąłem się dookoła i napotkałem wzrokiem wiele całujących się par. Gdy zrobiło się dość zimno, postanowiłem, że wrócę. Gdy się obróciłem jakiś chłopak na mnie wpadł. Na szczęście za mną znajdował się murek i dzięki temu nie upadłem.
- Do cholery patrz jak łazisz !- krzyknąłem zły na chłopaka, który mnie potrącił. Gdy moje oczy napotkały jego twarz, serce mało mi co nie stanęło.
- Harry !- spytał się z niedowierzaniem Louis a mi ciśnienie od razu skoczyło.
- Co ty tu robisz ? - zapytałem się, starając się opanować.
- Jestem na urodzinach siostry....a ty ?
- Dziś mam 18-stkę- powiedziałem beznamiętnie i już chciałem odejść kiedy on mnie zatrzymał.
- Hazz nie wiedziałem- wytłumaczył się a ja przewróciłem oczami.
- Daruj sobie - szepnąłem a on mnie puścił.
- Doskonale wiesz, że to nie był tak- powiedział gdy nacisnąłem na klamkę i już miałem chodzić do środka. Zatrzymałem się i po chwili obróciłem się w jego stronę.
- Tak...to niby czemu mi nie powiedziałem ?!
- Bo mi nie dałeś kretynie !- krzyknął a ja myślałem, że mnie szlag trafi.
- Sam jesteś kretyn.
- Palant.
- Debil.
- Świnia.
- Idiota.
- Dupek.
- Skończyliśmy ?- zapytałem się gdy Louis do mnie podszedł tym samym zmniejszając odległość, która między nami panowała. Czułem jego cieplutki oddech na skórze.
- Skończyliśmy- odpowiedział po czym wpił się w moje wargi, zupełnie pozbawiając mnie tchu.Jego mokre, gorące i miękkie usta sprawnie poruszały się na moich, doprowadzając mnie tym do cholernego obłędu. Tak bardzo mi tego brakowało. Tak bardzo brakowało mi tych pieszczot. Objął moją talię i całkowicie zlikwidował przestrzeń pomiędzy naszymi ciałami .Chwyciłem go za szyję. Po chwili Lou przyparł mnie do murka, który znajdował się za mną. Bez ceregieli wsadził mi kolano pomiędzy krocze, dociskając mocno. Sapnąłem prosto w jego usta, a on się uśmiechnął. Ugryzłem jego wargę i od razu ją zassałem, całkowicie zatracając się w jego pocałunkach i starając się odwzajemniać każdą jego pieszczotę. Zacisnął ręce na mojej koszulce, przyciągając mnie jeszcze bliżej.
- Louuu...- wysapałem a on się ode mnie oderwał. Popatrzyłem się na niego figlarnie, a on się uśmiechnął.
- Jesteś pewien ?- zapytał się a ja skinąłem głową. Nie miałem ochoty dłużej czekać. Nie teraz. Louis na chwilę się ode mnie odsunął i wyją telefon. Wykręcił numer i zadzwonił po taksówkę. W między czasie całowałem go po szyi.
- Ładna ta twoja dziewczyna - zaśmiał się jakiś kobiecy głos. Oderwałem się od szyi chłopaka i popatrzyłem się na nią. Louis zrobił to samo. Przez chwilę nie rozumiałem o co chodzi, ale potem przypomniałem sobie, że to jedna z dziewczyn, której powiedziałem,że przyszedłem tu z dziewczyną. Uśmiechnęła się do nas i puściła oczko. Uśmiechnąłem się a Louis popatrzył się na mnie z dziwną miną.
- Nie pytaj - szepnąłem i powróciłem do molestowania jego szyi.
- Do cholery patrz jak łazisz !- krzyknąłem zły na chłopaka, który mnie potrącił. Gdy moje oczy napotkały jego twarz, serce mało mi co nie stanęło.
- Harry !- spytał się z niedowierzaniem Louis a mi ciśnienie od razu skoczyło.
- Co ty tu robisz ? - zapytałem się, starając się opanować.
- Jestem na urodzinach siostry....a ty ?
- Dziś mam 18-stkę- powiedziałem beznamiętnie i już chciałem odejść kiedy on mnie zatrzymał.
- Hazz nie wiedziałem- wytłumaczył się a ja przewróciłem oczami.
- Daruj sobie - szepnąłem a on mnie puścił.
- Doskonale wiesz, że to nie był tak- powiedział gdy nacisnąłem na klamkę i już miałem chodzić do środka. Zatrzymałem się i po chwili obróciłem się w jego stronę.
- Tak...to niby czemu mi nie powiedziałem ?!
- Bo mi nie dałeś kretynie !- krzyknął a ja myślałem, że mnie szlag trafi.
- Sam jesteś kretyn.
- Palant.
- Debil.
- Świnia.
- Idiota.
- Dupek.
- Skończyliśmy ?- zapytałem się gdy Louis do mnie podszedł tym samym zmniejszając odległość, która między nami panowała. Czułem jego cieplutki oddech na skórze.
- Skończyliśmy- odpowiedział po czym wpił się w moje wargi, zupełnie pozbawiając mnie tchu.Jego mokre, gorące i miękkie usta sprawnie poruszały się na moich, doprowadzając mnie tym do cholernego obłędu. Tak bardzo mi tego brakowało. Tak bardzo brakowało mi tych pieszczot. Objął moją talię i całkowicie zlikwidował przestrzeń pomiędzy naszymi ciałami .Chwyciłem go za szyję. Po chwili Lou przyparł mnie do murka, który znajdował się za mną. Bez ceregieli wsadził mi kolano pomiędzy krocze, dociskając mocno. Sapnąłem prosto w jego usta, a on się uśmiechnął. Ugryzłem jego wargę i od razu ją zassałem, całkowicie zatracając się w jego pocałunkach i starając się odwzajemniać każdą jego pieszczotę. Zacisnął ręce na mojej koszulce, przyciągając mnie jeszcze bliżej.
- Louuu...- wysapałem a on się ode mnie oderwał. Popatrzyłem się na niego figlarnie, a on się uśmiechnął.
- Jesteś pewien ?- zapytał się a ja skinąłem głową. Nie miałem ochoty dłużej czekać. Nie teraz. Louis na chwilę się ode mnie odsunął i wyją telefon. Wykręcił numer i zadzwonił po taksówkę. W między czasie całowałem go po szyi.
- Ładna ta twoja dziewczyna - zaśmiał się jakiś kobiecy głos. Oderwałem się od szyi chłopaka i popatrzyłem się na nią. Louis zrobił to samo. Przez chwilę nie rozumiałem o co chodzi, ale potem przypomniałem sobie, że to jedna z dziewczyn, której powiedziałem,że przyszedłem tu z dziewczyną. Uśmiechnęła się do nas i puściła oczko. Uśmiechnąłem się a Louis popatrzył się na mnie z dziwną miną.
- Nie pytaj - szepnąłem i powróciłem do molestowania jego szyi.
*__________*
OdpowiedzUsuńCudo <3
O wow !!! Jakie to cudowne...i czy mi się wydaje czy w następnym będzie ten prawdziwy Larry ? Hehe :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :D
Wow! Nareszcieeee! Już się nie mogłam doczekać tego rozdziału.Jest genialny! Uśmiech od razu wpłynął mi na twarz gdy się spotkali;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie: czarownica-z-piekla-rodem.blogspot.com i mój nowy blog o 1d : fantasy-one-direction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHuehuehuehue.... Jakież to urocze... Muszę przyznać, że rozkoszni są, jak się tak kłócą xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Miśka
OMG *.* super że się spotkali :3 czekam na następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńPrzerwać w takiej chwili,wiesz co !? :P Kocham ich,ale mówiłam,wiedziałam ,że się pogodzą :D Harry jest przerażająco łatwowierny ,jeszcze się na tym przeleci XD ale nieważne. Ważne jest to ,że rozdział zajebisty i meeeega słodki <3 Dziękuję Ci za ten rozdział,bo jest genialny jak wszystkie zresztą ^^
OdpowiedzUsuńcudeńko czekam na następny :3
OdpowiedzUsuń